Został zainfekowany przez własnego kota. Na twarzy wyskoczyły mu bolesne obrzęki
O rzadkim przypadku infekcji napisał branżowy magazyn „The New England Journal of Medicine”. 68-letni mężczyzna z Missouri, którego tożsamości nie ujawniono, przez dwa miesiące uskarżał się na bolesne, czerwone obrzęki po prawej stronie szyi. Po tym, jak przez tydzień zmagał się z gorączką, poszedł do lekarza rodzinnego. Ten odesłał go do szpitala w Saint Louis.
Kot zaraził właściciela
Chociaż mężczyzna borykał się z bolesnymi obrzękami, które od dwóch miesięcy stopniowo stawały się coraz większe, do lekarza poszedł dopiero po zmaganiu się przez tydzień z gorączką. Badania wykazały, że czerwone obrzęki to w rzeczywistości powiększone węzły chłonne związane z tularemią. 68-latek przyznał, że kilka dni wcześniej zdechł jego kot. Lekarze odkryli, że pupil zaraził właściciela bakterią Francisella tularensis.
„The New England Journal of Medicine” przypomina, że do zakażenia dochodzi wówczas, gdy człowiek zje niedopieczone mięso zainfekowanego zwierzęcia, najczęściej królika, lub dotknie zakażonego kota czy psa. W 60 proc. przypadków infekcja prowadzi do śmiertelnego w skutkach zapalenia płuc. Mężczyzna z Missouri wybrał się do lekarza w odpowiednim czasie, dzięki czemu leczenie antybiotykiem po miesiącu przyniosło zamierzone efekty w postaci pełnego wyzdrowienia.